niedziela, 26 października 2014

MIĘKKOŚĆ NA JESIEŃ I ZIMĘ

Zostałam ostatnio w komentarzach zobligowana do napisania nowego posta. Przeszkoda jak zwykle są zdjęcia. Bo nie to, że nie dziergami! Dziergam, dziegam tylko ze zdjęciami jest problem, bo nasz aparat nie zachęca do ich robienia. Pan B. jednak zadziałał i zdjęcia są. Na większe projekty nie ma włóczki, więc powstają mniejsze, co nie znaczy, że gorsze.
Idzie zima, jak widać za oknem. Chociaż zapowiadają, że będzie ciepła i deszczowa ja do końca w to nie wierzę i wydziergałam kocyk. Dziecięcy, milusi i mięciutki jak sierść najmiększego szczeniaczka. Chyba nigdy nie miałam w ręku włóczki tak miękkiej i przytulaśnej. Aż chce się znowu być dzieckiem. Dzisiaj więc mało słów, dużo zdjęć. Zapraszam do krainy miękkości i ciepła.
















Włóczka to ALIZE Soft baby, po dwa motki obu kolorów. Druty 6 mm. Robiony podwójną nitką.
I jeszcze mała zajawka bluzeczki zrobionej na pożegnanie lata. Zdjęcie wygrzebane gdzieś z wakacyjnych albumów. Jak będzie kiedy i jak, obfocę lepiej. Wzór to bluzeczka z bloga Mondu.

Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia, wszystkim zaglądającym.

niedziela, 10 sierpnia 2014

LANDRYNKOWE OSTATKI

Ostatki... bo to ostatni sweterek z wyjazdowej sesji zdjęciowej :) Taki landrynkowy, cieplutki, milutki, puchaty........ Macie już dość "cieplutkiego" opisu. A ma jeszcze długi rękawek. Wiem, że w taki upał powinnam zaoszczędzić Wam takich widoków ale pozwólcie, że jednak pokażę tę Landrynkę:

Wymyśliłam sobie na początku wiosny taki leciutki, ale w miarę ciepły sweterek. Chciałam by miał dwie różne grubości. Trochę grubszy pośrodku i cieniutki na krawędziach. Wykorzystałam do tego dwa rodzaje włóczki: MONDIAL Merino Fine w kolorze 479 (to ta cieńsza część) i na korpusiku dodałam ALIZE Angora Gold w kolorze 161.  Robiony od góry w całości.
Tu widać jak wygląda ta podwójna grubość swetra.



Ma wydłużony tył i jest dosyć luźny. Niezwykle wygodny, chociaż nie ma zapięcia, ale można się nim mięciutko owinąć.

Nie wiem czego ja wtedy pod tym swetrem szukałam, ale dobrze na tym zdjęciu widać grubości na rękawie:)

Aby uzyskać ten efekt dwóch grubości, kiedy dołączałam lub gubiłam drugą nitkę owijałam ją po prostu o oczko kolejne, jak przy rzędach skróconych, by nie powstawała dziurka. Może na tym zdjęciu będzie to widać.
Dało to fajny efekt takiej choineczki przy przejściach.
Robiłam na drutach 3,5 mm.

I to już koniec tego cieplutkiego wpisu.

Ochłody życzę i do zobaczenia.
"Udziergów" nowych brak, ale parę "szyciowych" projektów powstało, ale jak zwykle zdjęć brak. Szykuje się kolejna sesja.

Pozdrawiam
Gosia

Ale najważniejsze!!! Dziękuję, ogromnie dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze pod ostatnimi postami.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

LETNIA MORELA

Po zrobieniu sukienki zostało mi jeszcze 2,5 motka morelowej bawełny. Ponieważ nienawidzę pustych drutów, dokupiłam jeszcze dwa motki białego Jeansu YAR ARTu i powstała bluzeczka w paski. Tył jest troszkę wydłużony, bo bardzo podoba mi się fason takich bluzek. Oto strach na wróble w szczerym polu :)



I paseczki w brzozowym gaju :)

 
Na boku troszkę widać przejście przy zmianie kolorów. Wypróbowałam dropsową metodę robienia pasków gdy robi się na okrągło, tak by nie było schodków. Niestety troszkę widać to wydłużone oczko z rzędu poprzedniego.
Bluzeczkę robiłam na drutach 3 mm.
Dla chętnych skrótowa wersja (dla osób, które robią luźno):
Nabrałam 98 oczek. Zrobiłam 5 rzędów ściągaczem: 1 oczko prawe, 1 oczko lewe.W trzecim rzędzie zrobiłam dziurkę. Potem robiłam już gładkim prawym a oczka rozdzieliłam następująco: 16 o. połowa tyłu/2 oczka /14 oczek-rękaw/2 o./30 oczek-przód/2 o./14 o.-rękaw/2 o./16 o.-druga część tyłu. Najpierw robiłam kolorem morelowym. Oczka na raglan dodawałam przed i po /2 oczkami/ w co drugim rzędzie. Aby powstała łezka z tyłu z zrobiłam 30  rzędów i połączyłam robótkę. Dalej robiłam w okrążeniach. W 56 rzędzie odłożyłam oczka z rękawów na dodatkowe druty i połączyłam przód z tyłem. Pod pachami dodałam 4 oczka. W 140 rzędzie dziergałam już tylko białym kolorem. W 148 rzędzie zaczęłam rzędy skrócone, by powstał dłuższy tył. Na przedzie zostawiłam 20 oczek i zawróciłam. Potem zwrot robiłam co 10 oczek.  Niestety nie zapisałam ile rzędów tak robiłam. Ale to wyjdzie wam z robótki. Na zakończenie ściągacz kolorem morelowym. Wracamy do rękawów i robimy pożądaną długość. Oczka w rękawach odejmowałam w 4, 8, 12, 16 rzędzie. Ściągacza było 7 rzędów. I gotowe. Może komuś się przyda przepis:)
Na koniec pozdrowienia od synka


Miłego dnia i do zobaczenia  kiedyś :)))))

sobota, 12 lipca 2014

TUNING INKY

Jakiś czas temu kupiłam wzór cudnej urody sukienki od niezwykle utalentowanej Marzenki. Wzór to INKY. Od początku wiedziałam, że chcę ją troszkę zmienić. Po pierwsze miała być zdecydowanie letnią sukienką, więc w grę wchodziła tylko bawełna. Po drugie jakoś ostatnio mam awersję do wszelkich ozdobników, więc na rękawach zniknęły warkocze i jest tylko wzór ściągaczowy. A jeszcze rękawy są krótkie. Mam nadzieję, że autorka mi wybaczy. Oto moja wersja INKY. Zdjęcia pt. "W drogę po torach...". W końcu to czas wakacyjnych wędrówek :)

 I zdjęcie rękawa ze zmienionym motywem.
 Wyszła troszkę obszerna i bawełna ma niestety tendencję do wypychania się na tyle.

Włóczka to bawełna Jeans YARN ARTu - 7,5 motka. Druty 3 mm.
I na koniec parę dygresji o moim dzierganiu.
Ostatnio czytałam kilka wpisów na temat robienia próbek przed zrobieniem dzianiny wg zakupionego wzoru. Ja mam jednak jakiś defekt, bo robię chyba niezwykle luźno. Nie wiem jak cienkie musiałyby być druty, żeby próbka wyszła prawidłowa. Wkurza mnie to troszkę, że nie potrafię robić ściślej, bo co z tego, że kupuję wzór jak i tak muszę kombinować sama. Tak było też z INKY. Wzór rozpisany jest bardzo dobrze. Wszystko jest rewelacyjne poza moją umiejętnością mieszczenia się w rozmiarówkach. Nie jestem mikrusem a i tak muszę nabierać DUŻO mniej oczek. Wiem, że dzięki temu lepiej opanowałam robienie na drutach, nauczyłam się widzieć przestrzennie, przeliczać oczka. Jednak mnie to frustruje. Ktoś się napracował, przeliczył wzór, ktoś go testował, a ja i tak się na nim wykładam. Próbowałam już robić jakoś inaczej, ale to nic nie dało. Dalej wychodzi luźno. Chyba muszę się pogodzić, że tak jest. Szkoda mi tylko, że nie mogę brać udziału w żadnym testowaniu, bo przy moim dzierganiu i tak wyjdzie inaczej. Trudno.
Sukienka jest mega wygodna i zachwycam się nią za każdym razem gdy ją wkładam (taka kobieca próżność).
Pozdrawiam zaglądających. Życzę miłej niedzieli i obiecuję niedługo kolejny wpis, bo sesja zdjęciowa była efektywna i mam jeszcze coś do pozakazywania.


czwartek, 3 kwietnia 2014

SPEŁNIONE MARZENIE

Dlaczego taki tytuł posta...?
Odkąd nauczyłam się robić na drutach i odkryłam niesamowity świat dzianin, wzorów, włóczek chciałam zrobić projekt z pięknej włóczki. Niestety moje finanse nie pozwalają na to. Raz miałam takie nitki na drutach dzięki podarunkowi od pewnej D. z drugiego końca Polski. Jeszcze raz jej za to dziękuję. Robiło się cudnie. Powstał wtedy mój SKARB. Tęskniłam do tego ogromnie.
Wiem, że niektóre z dziewiarek i tak uważają, że robienie na drutach pozwala zaoszczędzić na dzianinie i mieć coś za część ceny rynkowej. Ja jednak  i tak nigdy nie wydaję na siebie takich kwot.
Pozwoliłam sobie na to tylko ten jeden raz. Jak pisałam w poprzednim poście, jadąc na wypoczynek do Zakopanego zjechaliśmy z trasy do sklepu Basi biferno. Kupiłam tam Lanęgold 800 ALIZE oraz własnie luksus, na który do tej pory nie mogłam sobie pozwolić DAPHNE (dzięki Ci zwrocie z podatku). Włóczkę już miałam i mogłam podziałać z wzorem, który ostatnio mnie zainteresował i marzył mi się ogromnie. To Quoin Berocco. Oryginalnego wzoru  nie miałan, więc sweterek powstał zainspirowany zdjęciem i kombinowany na bieżąco. I znowu była w użyciu metoda na "C". A oto co powstało. Zdjęć wrzucam kilka, bo jakoś nie mogę się zdecydować, które wybrać.





Zeszło 1,2 motka Lanygold 800 oraz 2,5 motka Daphne. Robiłam na drutach 3,5 mm.
Bardzo, bardzo, bardzo ciszę się tym sweterkiem i dzięki takiej niezdecydowanej wiośnie mogę go jeszcze spokojnie nosić. Troszkę podgryza, ale wybaczam mu to:) Nawet zadbałam, by kolory na rękawach były symetryczne:) taka byłam zdesperowana by sweterek wyszedł doskonały:)
I tradycyjnie zdjęcie z synkiem. Dzięki nim widzę jak szybko rośnie moje dziecko. Zupełnie nie wiem gdzie te wszystkie dni tak pędzą.

Zapomniałam w ostatnim poście pokazać jeszcze ostatni zimowy wyrób - czapkę. Wzór SHROOM wykorzystałam już kilkakrotnie. Cudowny i bardzo łatwy.  Polecam na zimę.


Tak jak na zdjęciach z Bartusiem, tak i na tych widać jak córeczka siostry, Basia urosła. To niesamowite.

I jeszcze na koniec zdjęcie dzieło mojego smyka z LEGO. Nazywamy to BLUE SHARK.
Kocham tych moich facetów (tego drugiego nigdy nie widać, bo zdjęcia robi). Dzięki Ci Panie za nich.

Pozdrawiam zaglądających i życzę ciepłej wiosny.

niedziela, 9 marca 2014

POWITANIE WIOSNY

Jak widać po tytułach postów wcięło mi na blogu jedną porę roku. Aż wstyd, ale nie ma ani jednego zimowego wpisu. Gdyby chociaż tej zimy śnieg był, to bym miała wymówkę, że zasypał mi bloga i utknęłam w jakiejś zaspie czekając wiosny. Niestety w naszym mieście zimy prawie nie było. Dziergać dziergałam, że zdjęć nie było jak zrobić. To wciąż powtarzający się u mnie problem. Za to dzisiaj było już tak pięknie wiosennie, że nie mogłam tego odpuścić i w końcu zrobiłam zdjęcia sweterka OLIMPIJSKIEGO. Jak pamiętacie jeden olimpijski już był - letni. Teraz przyszła pora na zimowy. Musze przyznać, że świetnie się dzierga przy oglądaniu olimpiady. Szkoda tylko, że po jej zakończeniu zrobiło się na świecie tak NIE OLIMPIJSKO.
Sweterek ma zimowy kolor - biały. Dziergany podwójną nitką LANAGOLD 800 na drutach 4,5. Poszły niecałe dwa motki. Oto sweterek:

Przód i tył robione garterem. Nie chciałam by rękawy wyglądały zbyt grubo więc zrobiłam je już gładkim ściegiem. Aby nie był taki zwyczajny,  jest wzór, a przód i tył lekko zaokrąglony. Ćwiczyłam na nim rzędy skrócone. Z efektu jestem bardzo zadowolona.






Na plecach zamiast pęknięcia miał być wszyty ozdobny zamek, ale po przyszyciu go stwierdziłam, że dzianina jest za delikatna i suwak bardzo ją uciągał. Wyprułam i przyszyłam guziczek. Zupełnie dobrze wyszło też przejście w garterze robionym na okrągło, gdy zmieniałam oczka prawe na lewe . Wzdłuż wyszedł szew.
Sweterek był już ze mną na feriach w Zakopanem sponsorowanym przez moją siostrę Anię. Bardzo jej za ten rodzinny wyjazd w tym miejscu dziękuję. Sweterek sprawdził się bardzo dobrze. Jedynie zauważyłam, że nieco rozciągnął się na łokciach, ale to chyba urok dzianin robionych ręcznie.
Muszę się nieskromnie pochwalić, że spódnica, którą mam na zdjęciach też jest uszyta przeze mnie. Długo się zastanawiałam jak ukryć swoje grube uda. Spódnice sklepowe są notorycznie za duże na mnie w pasie, za to pięknie podkreślają UDZISZCZA. Sięgnęłam więc do książki już dawno kupnej na allegro "Kulisy kroju i szycia. Bluzki i spódnice" Zofii Hanus wydanej w 1989 r. Polecam ją wszystkim początkującym. I oto model dla mnie. Spódnica poszerzona ze szwami bocznymi. To jest to!!!
Mam jeszcze jeden zimowy sweterek do pokazania, ale zdjęć oczywiście jeszcze nie.
Jadąc do Zakopanego nie mogłam się oprzeć i poprosiłam męża o mały zjazd z trasy i odwidziałam w Kalwarii Zebrzydowskiej sklep z włóczkami biferno. Nabyłam drogą kupna kilka motków. Sweterek już się robi. A widoki wokół Kalwarii NIEZAPOMNIANE.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających i mam nadzieję, że u Was też już dzisiaj była taka piękna wiosna.