środa, 2 marca 2011

NAPRAWIACZE HUMORU

Wróciłam do domu, po pracy z wisielczym humorem i zobaczyłam dwie uśmiechnięte Gęby :) Moje, ukochane, własne, osobiste : Pan B. i jego potomek też B., ale z imienia B-Bartłomiej. Kocham ich bezgranicznie. Przytulą,  dobre słowo rzekną, zdjęcia sweterka zrobią i świat, choć na jeden wieczór zaczyna ograniczać się do maleńkiego świata naszej rodzinki.
Na poprawę humory wparowałam do kuchni, klopsy na jutro dla chorującego i jego opiekuna ugotowałam, ciasto na ......


.... kto zgadnie na co wrzuciłam do automatu? Tak, tak, to nowoczesny sposób oprószania pączków, a właściwie Kasztanków wg przepisu z mojego ukochanego bloga mojewypieki.
 Sposób nowoczesny, a tradycja zachowana. Z powodu nieustannych wyrzutów sumienia, z winy wagi, postanowiłam je zagłuszyć robiąc minimalistyczną wersję pączków.


Zapraszam na poczęstunek. Wpadajcie szybko, bo zostawiłam miskę w kuchni bez opieki. Pan B śmieje się, jak ja krzyczę: "to na jutro, na Tłusty Czwartek",  że przetrzymają..... do godz. 0:01. Bartuś też zachwycony, bo wersja z cukrem pudrem a z lukrem to On nie chce.
A teraz zdjęcia sweterka. Wszyscy go znają Endless Cardi.

Z paskiem, chociaż bardzo go lubię też bez:



Dzisiaj, jakoś tak pierwszy raz przymierzyłam go do góry nogami. Fajnie wygląda, jak bolerko.

włoczka: Angora RAM, dwa motki
druty: 4,5 mm.
Włoczka sympatyczna, tylko się rozciąga. Dzisiaj zrobiłabym go o co najmniej 30 oczek krótszego. Zbytnio się rozdziawia u góry i guzik musiałam przeszyć dalej od brzegu. Ogólnie fason super, marzy mi się wersja z jakiejś bawełny, bardziej letnia. Ciekawa jestem jak by wyszedł z takiej letniej włóczki.
Pozdrawiam Was wszystkie, dziewczyny, które przesyłacie mi tyle ciepłych i życzliwych słów. Dzięuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.
Życzę Wszystkim dobrej nocy i miłego Tłustego Czwartku :)

MAM DOSYĆ!!!!!!!!!!!


Mój kielich cierpliwości się kończy. Jeszcze kropelka i będzie kolejny potop na świecie. Bo ile można w życiu znieść.
Wiem, wiem. Dużo. „Złoto hartuje się tyglu”. Ale moja złota próba chyba jakaś taka bardziej tombakowa. Roztapia się i znika.
Nie mam już siły na zmaganie się z wszystkimi problemami. Nowotwór – przetrzymałam, śmierć cioci (wypadek samochodowy), mamy (nowotwór dróg żółciowych, który zabrał ja w sześć miesięcy) – przetrzymałam, bo nie powiem, że się pogodziłam, krwotok wewnętrzny w styczniu – przetrzymałam, powrót do pracy po dwóch tygodniach, bo Pan Doktor stwierdził, że zwolnienie dostaje się na laparoskopię, a nie na krwotok i pęknięty jajowód – przetrzymałam. Ciągle sobie tłumaczę takie jest życie. Takie od trzech lat. A ja mam dopiero 37!!!
Dzisiaj jednak, już się po babsku poryczałam. Dziecko płacze, bo boli go ucho. Jedziemy z mężem. do przychodni, w której synek leczy się już lata, a Pani rejestracji „Lekarz już u nas nie pracuje. Odmawiam przyjęcia dziecka, proszę sobie szukać innej placówki. W końcu tyle ich jest”. Do k… nędzy, gdzie ich tyle jest!!!!!!!!!! W Siedlcach. W Siedlcach NFZ. Nie podpisał kontraktów!!!!!!!!!! Przychodnie laryngologiczne, prywatne nie przyjmują od nowego roku. Nikt nie ma kontraktu. Mąż zjeździł pół Siedlec i wszędzie usłyszał to samo. SŁUŻBA ZDROWIA, jaka Służba???? Gdzie???? Kiedy??? Przed wojną była Służba, teraz to jest czysty biznes. Po co kontrakty, idź człowieku prywatnie to Cię wyleczą. A tato mój lecząc się na ucho prywatnie, zaliczył trzy wizyty po 70 zł każda, a Pani nawet wymazu nie zrobiła i w końcu wylądował na trzy tygodnie w szpitalu, na końskich antybiotykach.
Czuję się jak zaszczuty pies. Mąż na prywatną firmę, a od stycznia nie może nic zarobić, bo Ciągle musi się nami opiekować. Zamiast dzisiaj jechać do firmy, pół ranka szukał lekarza i nie dość, że wylądował jednak prywatnie, wydał kasę, to jeszcze nic nie zarobi. Ile da się ciągnąć na jednej pensji, okrajanej jeszcze dodatkowo co miesiąc o zwolnienia.
Uciekam w świat drutów, wplątuję w niteczki te moje troski, ale nawet na te niteczki już kasy nie mam.
Ech, życie!!!!
Jutro będzie lepiej, a może nie?
Jaśminowiec jęczy o rękawy, a mi się nawet nie chce spojrzeć do koszyka z robótkami. To chyba już coś nie tak…………………..