sobota, 28 stycznia 2012

CZARY-MARY

Znowu miesięczna przerwa w blogowaniu:( Aż wstyd :( Na moją częstotliwość pisania składa się niestety sporo spraw. Rozważałam nawet zamknięcie blog, ale pewna osoba przekonała mnie by tego nie robić. Przede wszystkim ciągle mam problemy ze zdjęciami. Chciałabym by były ładne, a te robione w domu niestety takie nie są. Brak metrów kwadratowych i wolnego kąta do ich robienia zmusza do szukania pejzażu poza domem. Trzeba na to niestety trochę wolnego czasu, którego notorycznie mi brakuje. Są też inne powody, ale o nich zmilczę. Na dzierganie też wykrawam chwilki.
W międzyczasie mojego milczenia blogowego zrobiłam trzy kominy dla moich sióstr. Jak je namówię, to zdjęcia będą. Z Poppy jakoś sobie poradziłam, chociaż prułam ze trzy razy. Koniec końców stanęło na nabraniu zaledwie 38 oczek i jakoś poszło.
Dzisiaj  chciałam Wam pokazać komplecik, wydziergany zaledwie w cztery wieczory. Skorzystałam z ferii i w czasie odwiedzin u rodziny machnęłam chustę MARA, a do kompletu czapkę na którą chorowałam już dawno - EQUISETUM. Marą zaraziłam się widząc wykonanie jej u Dorothei, której jeszcze raz dziękuję (już Ona wie za co). A oto komplecik:



Z chustą to mam niesamowite problemy. Ciągle wychodzi mi taki dziób, w miejscu gdzie powinna być prosta linia przy szyi. Nic nie daje blokowanie. Wydaje mi się, że jak dziergam to nie ściągam nitki przy narzutach, robię bardzo równo, a już w drugiej wychodzi mi taki myk. Nie wiem co robię nie tak. Pomocy. Zdradźcie mi tę tajemnicę trójkątnej chusty.

Jak się przyjrzycie to dziób zobaczycie prześwitujący z tyłu. Nie przeszkadza mi to wprawdzie przy tej chuście, bo by chronić swoje śrubki w szczęce i tak muszę zwijać ją grubiej przy szyi. Jednak chciałabym wiedzieć co robię nie tak.
Dane techniczne to:
włóczka: Lanagold Fine Classic ALIZE, dwa motki
druty: czapka 3 mm-ściągacz, 3,5 sama czapka
          chusta 5 mm
Wzór czapki rozpisany jest tak by czapkę zszyć. Ja bardzo tego nie lubię więc zmieniłam rzędy parzyste, by robić magic loopem. Zamieniłam prawe z lewymi oczkami.
Komplecik jest bardzo ciepły  i milusi. Nosi się bardzo dobrze i na razie nie wykazuje oznak filcowania i mechacenia się.
To wyszło fanie, ale przyznam się do porażki. Od dawna chorowałam na NESPELEMA. Niestety pokonał mnie totalnie. Robiłam przody i plecy razem. Wzór przetłumaczyłam, przeliczyłam i... jak zwykle wyszło za duże pod pachami, kołnierz źle się układa i ogólnie jest źle. Rzuciłam w kąt i dumam co z tym fantem zrobić. Spruję to raczej na pewno. Tylko jak odzyskać włóczkę, by nie była taka pognieciona po pruciu??? Szkoda mi jej bardzo, bo kasy na nową nie mam, a chciałam ogromnie granatowy sweterek. Może macie jakiś pomysły???
I jeszcze jedno zdjęcie z synkiem, który mrozu -9st C się nie bał i do zdjęcia koniecznie chciał pozować. Okulary na moim nosie to konieczność, bo ostatnio  przy tych naszych wschodnich mrozach płaczę niemiłosiernie i zamarza mi twarz. Przetestowałam ten sposób i okulary znacząco pomagają.
Pozdrawiam i obiecuję poprawę w blogowaniu. Mam przynajmniej taki zamiar.
Słoneczka Wam życzę.