poniedziałek, 28 lutego 2011

Chcę wiosny

Tak bardzo już tęsknię za wiosną. Kiedy w pracy, przez okno,pięknie grzeje mnie słoneczko, zaczynam ją już pomalutku czuć. Skrada się gdzieś tak nieśmiało. Mam nadzieję.
Z myślą o wiosennych spacerach, zrobiłam niedawno ten sweterek.

Może to jego kształt przypominający motyla, może kolor jak niebo, skłoniły mnie bym męczyła się dzisiaj pod kurtką z dużymi rękawami. Nie zraziło mnie to, do założenia go. Może przywołam wiosnę.

Można go nosić jako narzutkę. Wyglądam jak średniowieczny giermek, he, he.

Dane techniczne :
- włóćzka Ideal Bergere de France (kolor: jasny dżins, nr 23587) kupiona w moim ulubionym sklepie zamotane, 6,5 motka;
- druty 3,5. i 3 mmm;
- wzór wymyślony, powstał z połączenia dwóch inspiracji z gazetki Katia.
Nie trzeba zszywać. Robiony od góry.

niedziela, 27 lutego 2011

Jak stare z nowym się przeplata

Leniwe poranki zawsze nastrajają mnie filozoficznie.
Dzisiaj garść refleksji jakie mnie nurtują już od jakiegoś czasu. Już dawno spece od mody powtarzają trendy i fasony sprzed paru dekad. Coś dodadzą ,coś odejmą i cieszą się, że mają nowy trend.
W wakacje dostałam od cioci książki o dzianinach i doznałam nagle olśnienia. Są stare, sprzed trzech dziesięcioleci, ale jakie fascynujące. A tu wzory, które dzisiaj są hitem wszystkich książek o dzianiu, wzorów szalowych: ostrygi, podwójne liście, niedźwiedzia łapka. Tu wprawdzie nazywają się czasami inaczej, ale to to samo. Po zagłebieniu się w ich lekturę to co dla mnie, początkującej dziewiarki, było tajemnicą gazetowego żargonu dziewiarskiego, nagle stało się proste i zrozumiałe.W starych książkach (obecnie na tapecie mam "Nowe sploty" Ireny Szymańskiej) autorka się postarała tak dokładnie rozpisać każde oczko, sposób ich przerabiania, przekładania drutów, że to aż fascynujące. Przed "erą" tych książek, źródłem mojej wiedzy był internet i gazetki o robieni na drutach i może ja jestem jakaś mało pojętna (chociaż szczerze powiedziawszy po skończeniu w liceum klasy mat-fiz i studiach ekonomicznych myślałam, że wzory nie będą dla mnie zagadką) wylałam morze łez nie mogąc pojąć co to do diaska jest to "pojedyncze przeciągnięcie". Wyobraźnie - MAM, zdolności manualne - OD DZIECKA też posiadam, a tu taki klops. Jak już pojęłam, to i tak  do wakacji wciąż miałam wątpliwości czy na pewno to dobrze robię. Widziałam na blogach, że nie tylko ja.
A Pani Irena tłumaczy, dla zainteresowanych cytuje:
"1 oczko prawe zgubione lub jedno oczko prawe zgubione na prawo: 1 oczko przerobić na prawo, następne oczko przełożyć na prawy drut bez przerobienia i lewym drutem przeciągnąć oczko przerobione przez to nie przerobione" TA DAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! zrozumiałam i upewniłam się jak to idzie.
Wiem, wiem, doświadczone się uśmiechną, ale ja jak to przeczytałam i zobaczyłam obrazek, to jakbym prawo ciążenia odkryła.
I jeszcze jedna refleksja w temacie nauki robienia na drutach. Czy współczesnym autorom to się już nie chce, tak dokładnie tłumaczyć. Czy nie mogą zrozumieć, że pisząc podręczniki to trzeba się w wyobraźni zniżyć do poziomu kogoś kto pierwszy raz czyta schemat, plącze mu się nitka, a tak bardzo chce się czegoś nauczyć. Wiem, wiem, że najlepiej uczyć się od kogoś, ale ja nie mam od kogo. W mieście gdzie mieszkam, na warsztaty nie ma co liczyć, mamy i babci już nie mam, ciocia która potrafi robić na drutach na drugim końcu Polski. Zostają mi więc gazety, książki, internet. swoją drogą ciekawa jestem jak w dzisiejszych czasach zdobywa się wiedzę na temat rękodzieła? Ok. koniec narzekania.
Teraz pokazywactwo:
Sweterek zainspirowany prze Fiubzdziu
Kasia robi w częściach, od dołu swoje sweterki. Ja nie znoszę zszywania. Pomyślałam, pokombinowałam, wzorek wprawdzie do góry nogami, ale udziergałam. Noszę, lubię, chociaż Kaszmir Madam Tricote, trochę się mechaci.
A obecnie na drutach JAŚMINOWIEC. Na podstawie Jasminum KH, ale postanowiłam zrobić długie rękawy. Będzie jak znalazł na Wielkanoc. mam nadzieję, że po praniu Sonata troszkę się ugladzi.
Jako model GOSIA 2 ,tak nazywają manekina, koślawego jak ..., mój Małż i synek. W planach naprawa manekina.
Życzę miłej i rodzinnej niedzieli
P.S. jeśli ktoś to czyta, to proszę niech podpowie mi jak umieścić przycisk do Raverly. No nie potrafię sama tego zrobić. próbuję i próbuję, ale informatyk ze mnie beznadziejny.

sobota, 26 lutego 2011

Wspomnień czar

Dzisiaj kilka wspomnieniowych dzianin. Na początek, jak tytuł bloga sugeruje kilka szali i otulaczy wydzierganych w ciągu ostatniego roku.
Na początek, mój początek czyli OGNISTY. To była moja zerówka w dziedzinie robienia na drutach,. to na nim uczyłam się wszystkich zawiłości opisów gazetowych (swoją drogą szkoda, że tylko zrozumiałych dla osób długo dziergających). Początek prułam, nie żartuję może z dziesięć razy.
Potem były kolejne:
SZRON
CYTRYNKA, która z powodu żałoby przypomina raczej czarnoziem:
ziemista co?

 Potem dzięki uprzejmości fasOLI powstały jeszcze dwa ocieplacze na zimę. w roli modela Buldog mojego synka.


 Na koniec Textured Shawl:
 Na dzisiaj koniec wspomnień. Czas powrócić do rzeczywistości. Kopytka wzywają.
Życzę Wam miłej soboty.

piątek, 25 lutego 2011

ZACZYNAM???

Z taką pewną nieśmiałością zaczynam....
Właściwie to nie wiem co, pamiętnik, album...???
Jeszcze do końca nie wiem jakim to miejsce w cyberprzestrzeni będzie.
Motywacją do pisania stały się dla mnie blogi Was wszystkich, Drogie Dziewczyny z paska po prawej :)
Uratowałyście moje zdrowie psychiczne. Zmotywowałyście do pracy i nauczenia się czegoś nowego.
Ostatnie trzy lata mojego życia to ... ech, lepiej nie mówić i nie kusić złego. Lepiej nie wspominać i żyć chwilą teraźniejszą. To dzięki przepięknym dzianinom ,oglądanym od ponad roku na Waszych blogach, zanurzyłam się z ogromną przyjemnością w świat włóczek, drutów, wzorów. W każdą niteczkę wykonanych przeze mnie dzianin wplątane są kłopoty, zmartwienia. Wraz z powstająca robótką staję się lżejsza na duszy, jakby jaśniejsza od środka. Odpoczywam i nabieram sił by dalej walczyć. W tym miejscu DZIĘKUJĘ, że jesteście.
To tyle tytułem wstępu, jak mówiła moja polonistka.
Sedno to będzie "pokazywactwo". Początek roku zaczął się dla mnie dziurą budżetową wielkości Wielkiego Kanionu, więc pokazywane robótki będą małą retrospekcją tego, czego udało mi się nauczyć w ciągu minionego roku. Chociaż mam nadzieję na aktualności.
W tamtym tygodniu skończyłam Shalomka. Większość z Was już dawno się nim cieszy, ja mam swój dopiero teraz.
"Mój Ci on", że ośmielę się powtórzyć za Danuśką.
Teraz troszkę szczegółów, których zawsze wypatruję w blogach. My "młode i niedoświadczone" dziewiarki niestety papugujemy. Szczęśliwe te, które maja mamy lub babcie - nauczycielki.
Włoczka: NAKO Superlambs Special, 3 motki
Druty: 5 mm

Na dzisiaj to tyle.
Hoop, hoop czy ktoś to czyta????